Protesty w Bagdadzie. Tłum wdarł się do parlamentu
Tysiące protestujących zebrało się pod murami „zielonej strefy”. To pilnie strzeżony obszar w centrum Bagdadu, który zajmuje ok. 10 km. Znajdują się tam m.in. parlament, ambasady oraz inne budynki rządowe. Tłum zniszczył część muru i wdarł się do tej szczególnie chronionej strefy. Protestujący zajęli budynek parlamentu. Krzyczeli m.in. „Tchórze uciekają!”, bowiem parlamentarzyści zaczęli opuszczać rządowy budynek i wyjeżdżać z Bagdadu. Skandowano również, że protest jest pokojowy.
Nie obyło się jednak bez incydentów. Agencja Reutera informuje, że pobity miał zostać jeden z pracowników Organizacji Narodów Zjednoczonych. Irackie siły bezpieczeństwa były również zmuszone użyć gazu łzawiącego, aby zatrzymać tłum. Protestujący zdołali się przedostać pod ambasadę USA. Oddano strzały ostrzegawcze w powietrze, a pracowników tej placówki ewakuowano.
Najbardziej wpływowy szyicki duchowny - Muktada as-Sadr zwołał protest ze względu na brak kworum w parlamencie. Mogłoby to doprowadzić do powołania nowego rządu w Iraku. Kryzys polityczny zaostrzył się m.in. z powodu powszechnej korupcji.